Probit

28 stycznia 2006 roku po pokonaniu w barażowym pojedynku Marty Przeździeckiej arcymistrzyni Jolanta Zawadzka wywalczyła w Trzebini tytuł Indywidualnej Mistrzyni Polski Kobiet w szachach, ale zacznijmy tę historię od samego początku.....


  


Starsze rodzeństwo Joli - Magda i Staś trenowało grę szachy. Od najmłodszych lat Jola jeździła wraz z całą rodziną na szachowe turnieje, w końcu i ona zaczęła grać.Cała trójka rozpoczęła zabawę z tym sportem głównie dzięki trenerowi Krzysztofowi Krupie, który skutecznie zaraził ich bakcylem szachowym. Klub MDK Śródmieście prowadził zajęcia szachowe, które odbywały się w szkole podstawowej, do ktorej Jola uczęszczała. Nie cieszyły się one dużym zainteresowaniem, gdyż instruktor nie potrafił prowadzić zajęć z dziećmi. Krzysztof Krupa pojawił się dopiero w 1992 roku i od razu zajęcia szachowe zaczęły cieszyć się dużą popularnością. Wtedy też zaczęli na nie uczęszczać Magda i Staś. Rok później dołączyła do nich Jola.
    Pierwsze lata były bardziej zabawą niż nauka gry. Żaden z młodych adeptów tej dyscypliny nie traktował szachów poważnie. Dopiero awans w 1994 roku Stasia na indywidualne finały Mistrzostw Polski Juniorów do lat 10 spowodował zmianę w nastawieniu. Wówczas rodzice zatrudnili trenera aby wspomagał rodzinę na indywidualnych zajęciach. Na ten okres  indywidualne zajęcia z Krupą wspomaganym przez Tomka Motyla oraz Monikę Aksiuczyc. Początkowo współpraca nie układała się najlepiej, doszło nawet do tego, że trener chciał zrezygnować z dalszych treningów mówiąc kategorycznie, że szachistka z Joli nie będzie. Na szczęście pozostało to w sferze hipotez, a później, gdy wyniki sportowe zrewidowały tą opinię był zmuszony wycofać swoją opinię. W kwietniu 1994 roku na turnieju klasyfikacyjnym w klubie MDK Śródmieście odniosła swój pierwszy sukces - zdobyła V kategorię szachową.
    Miesiąc później Jola uczestniczyła w swojej pierwszej poważnej imprezie szachowej -  Mistrzostwach Polski Przedszkolaków, niestety bez większych sukcesów. Następnie wzięła udział w pierwszym w swoim życiu dużym, otwartym, ogólnopolskim turnieju  w Jarosławcu, nad morzem Bałtyckim. Przez kolejne 3 lata uczestniczyła w wielu turniejach we Wrocławiu i Polsce, nie odnosząc znaczących sukcesów. W tym czasie na lokalnej, wrocławskiej arenie była dopiero trzecią zawodniczką w swojej kategorii wiekowej.

    Do finałów Mistrzostw Polski Juniorów zakwalifikowała się po raz pierwszy w wieku dziesięciu lat w roku 1997. Niespodziewanie, zarówno dla całej rodziny, jak i trenera Jola te mistrzostwa wygrała. W nagrodę, jako najlepsza juniorka w swojej grupie wiekowej, została powołana na swoje pierwsze Mistrzostwa Europy, które odbywały się w stolicy Estonii  Tallinie oraz na Mistrzostwa Świata we francuskim Cannes.
     Debiutując w Tallinie Jola zagrała bardzo dobrze i miała nawet szansę na zdobycie medalu. Po nieudanym początku, gdy przegrała dwie pierwsze partie, wygrała sześć kolejnych i przed ostatnią rundą zajmowała trzecie miejsce. W ostatniej partii grała z prowadzącą Gruzinką, Naną Dżagnidze. Po 10 minutach pojedynku Jola przestała grać i zaczęła płakać. Okazało się, że przeciwniczka wygląda na dużo starszą i ma przypięty identyfikator, z którego wynikało, że powinna grać w starszej grupie. Interwencje u sędziów niczego nie wskórały i musiała grać dalej. Po pół godzinie wracociła do szachownicy, nie była jednak już w stanie kontynuować pojedynku. Przegrała i zajeła ostatecznie ósme miejsce. Start w pierwszych swoich Mistrzostwach Świata w Cannes był na miarę ówczesnych jej możliwości. Zajęła na nich 20 miejsce. 11. Kolejne zwycięstwo w Mistrzostwach Polski Juniorów odniosła Jola jako dwunastolatka w roku 1999 podczas zawodów w Wiśle. W zawodach tych zdecydowanie najlepsze okazały się dwie wrocławianki: Jola i Dominika Hermanowicz. O złotym medalu zadecydował bezpośredni pojedynek, w którym Joli udało się ograć przeciwniczkę

    Niedługo po mistrzostwach trener Krzysztof  Krupa zrezygnował z dalszego szkolenia Joli. W czerwcu rodzice zaproponowali współpracę znanemu rosyjskiemu trenerowi, Michałowi Kisłowowi, który odnosił wiele sukcesów z juniorami i przez 10 lat był trenerem kadry juniorów Rosji. Propozycję współpracy przyjął mimo, że zawsze sobie przyrzekał, że nie będzie więcej pracował z dziewczynami. Trwająca przez 6 lat wspołpraca bynajmniej  nie była łatwa. Trener był profesjonalistą wyznaczającym wysokie cele, dla którego kondycja fizyczna była równie ważna jak wiedza szachowa. Pierwsze dwa lata współpracy nie przyniosły żadnych spektakularnych sukcesów. Pomimo postęp rankingowy, to jednak nie udało się Joli zdobyć medalu na żadnych z rozgrywanych Mistrzostw Polski. Przełom nastąpił w drugiej połowie 2001 roku. Najpierw na międzynarodowym turnieju w Polanicy Zdrój Jola została najlepszą kobietą oraz zdobyła normę na Mistrzynię Międzynarodową, a później zajęła czwarte miejsce na Mistrzostwach Europy oraz szóste na Mistrzostwach Świata. Na obu zawodach do zdobycia medalu zabrakło odrobiny szczęścia. 
    Rok 2002 zaowocował bardzo dobrymi występami w wielu turniejach oraz duży progres rankingowy. Szczytowym osiągnięciem było zdobycie srebrnego medalu na Mistrzostwach Europy Juniorów w Peniscoli (Hiszpania). Pierwsze miejsce zajęła  francuska zawodniczka, Marie Sebag, z która Joli było dane zmierzyć się wiele razy w późniejszych rywalizacjach.
Na Mistrzostwach Świata, które odbyły się w Heraklionie na Krecie medal przegrała  punktami pomocniczym i zajela piąte miejsce. Rok skończyła z wysokim rankingiem wynoszącym 2335 punktów ELO. Kolejny rok również rozpoczął się dobrze. Zapoczątkowała go wygrana na Mistrzostwach Polski Juniorów do lat 18 w Krynicy oraz wywalczenie pierwszej normy arcymistrzowskiej podczas turnieju wielkanocnego we Frydku-Mistku w Czechach. Później było jednak gorzej. Spowodowane było to ciężkim treningiem nad szachami, który pozbawił jej świeżości w grze. Branie udziału w wielu zgrupowaniach, turniejach i mistrzostwach spowodowało wiele porażek i spadek rankingu o ponad sto punktów. Wiele osób zaczęło sugerować, że możliwości trenera Mikhaila Kisłowa się wyczerpały i trzeba pomyśleć o nowym szkoleniowcu. Jola też miała już dość tej ciężkiej pracy, lecz zdecydowała się kontynuować współpracę jeszcze przez kolejny  rok.